W ostatnich dwóch ShinyBoxach znajdowały się antyperspiranty Rexona. Trochę dziwne, że produkty o tym samym docelowym zadaniu trafiły do pudełek miesiąc po miesiącu, ale w końcu jesteśmy w tej fazie roku, kiedy najbardziej chronimy się przed poceniem i nieprzyjemnym zapachem potu. Jeśli chodzi o firmę Rexona to nigdy mnie do niej nie ciągnęło, a z antyperspirantem tej marki miałam tylko raz do czynienia przy kampanii reklamowej z Małgorzatą Sochą i testem płatka pod pachą (wystarczyło uzupełnić dane i dostawało się miniaturkę kosmetyku - akurat była to ta sama wersja Aloe Vera).
Rexona, Aloe Vera w sprayu:
Pamiętam jak wtedy (patrz: zdanie wyżej) byłam niezadowolona z aplikacji antyperspirantu w sprayu. Nigdy nie lubiłam tego rodzaju aplikacji w antyperspirantach, a ten dodatkowo strasznie mocno mnie dusił. Nie wiem, czy zmienili coś w tym produkcie, bo już się tak nie dzieje i rozpylona mgiełka już tak na mnie nie wpływa. Niemniej jednak nadal nie przekonałam się do formy sprayu i sama na pewno nie będę sięgać po takie dezodoranty. Działanie niestety też nie powala. Nie jest to produkt, po który mam ochotę sięgać w upalne dni, ponieważ zwyczajnie nie daje rady. Na pewno sprawdza się lepiej, kiedy temperatury nie przekraczają 20 stopni i można w nich normalnie egzystować. Wypisana na opakowaniu 48h trwałość ochrony jest zdecydowanie przegięta. Niestety nie sprawdziłam, czy Rexona Aloe Vera działa lepiej wraz z wzmożoną intensywnością wysiłku fizycznego (motionsens system) - oceniam ją tylko pod względem typowego dnia (czyli: wyjście na uczelnię, na miasto, jazda komunikacją miejską). Przy stosowaniu tego antyperspirantu trzeba też uważać, żeby nie zasyfić sobie pach 'śnieżkiem' - ja zawsze nim wstrząsam przed użyciem i zabielenie jest minimalne. Sam zapach kosmetyku jest dość przyjemny i delikatny. Wydajność jest słaba i przy codziennym stosowaniu skończy się nam w mgnieniu oka (może dlatego w kolejnym ShinyBoxie był kolejny antyperspirant? :P)
Rexona, Maximum Protection w kremie:
O tym antyperspirancie pierwszy raz usłyszałam właśnie przez ShinyBox. Nie oglądam telewizji i jakoś nigdy nie rzucił mi się w oczy. Sama bym go pewnie nie wypróbowała ze względu na cenę (ok. 25zł). Tutaj działanie produktu oceniam znacznie lepiej, ponieważ naprawdę działa i chroni przed poceniem. Producent poleca stosować go na noc, jednak ja nie lubię się 'zapychać' pod pachami przed snem i stosuję go rano. Trzeba zaczekać aż produkt się wchłonie, ponieważ w innym wypadku jest trochę lepki i może brudzić ubrania. W upałach, które obecnie nam towarzyszą sprawdza się bardzo dobrze. Może nie chroni w 100% (nie wiem, czy spotkałam się z takim produktem, żeby w ogóle się nie pocić), ale jest z tym naprawdę dobrze i to przez długi czas. Kosmetyk (moja fioletowa wersja) ma bardzo intensywny zapach, który czuję spod pach w sumie cały dzień. Nie do końca mi się podoba, bo jest dla mnie trochę za mocny i lekko duszący, ale na pewno działa na korzyść, ponieważ nie śmierdzimy ;P Wydajność jest lepsza niż w wersji Aloe Vera, ale widzę, że produktu w środku i tak szybko ubywa, więc też nie jest to inwestycja na kilka miesięcy (u mnie antyperspiranty w kulce Nivea starczają na jakieś 4 miesiące).
Rexona, Aloe Vera w sprayu:
Pamiętam jak wtedy (patrz: zdanie wyżej) byłam niezadowolona z aplikacji antyperspirantu w sprayu. Nigdy nie lubiłam tego rodzaju aplikacji w antyperspirantach, a ten dodatkowo strasznie mocno mnie dusił. Nie wiem, czy zmienili coś w tym produkcie, bo już się tak nie dzieje i rozpylona mgiełka już tak na mnie nie wpływa. Niemniej jednak nadal nie przekonałam się do formy sprayu i sama na pewno nie będę sięgać po takie dezodoranty. Działanie niestety też nie powala. Nie jest to produkt, po który mam ochotę sięgać w upalne dni, ponieważ zwyczajnie nie daje rady. Na pewno sprawdza się lepiej, kiedy temperatury nie przekraczają 20 stopni i można w nich normalnie egzystować. Wypisana na opakowaniu 48h trwałość ochrony jest zdecydowanie przegięta. Niestety nie sprawdziłam, czy Rexona Aloe Vera działa lepiej wraz z wzmożoną intensywnością wysiłku fizycznego (motionsens system) - oceniam ją tylko pod względem typowego dnia (czyli: wyjście na uczelnię, na miasto, jazda komunikacją miejską). Przy stosowaniu tego antyperspirantu trzeba też uważać, żeby nie zasyfić sobie pach 'śnieżkiem' - ja zawsze nim wstrząsam przed użyciem i zabielenie jest minimalne. Sam zapach kosmetyku jest dość przyjemny i delikatny. Wydajność jest słaba i przy codziennym stosowaniu skończy się nam w mgnieniu oka (może dlatego w kolejnym ShinyBoxie był kolejny antyperspirant? :P)
Cena: ok. 14zł Pojemność: 150ml Dostępność: drogerie
Rexona, Maximum Protection w kremie:
O tym antyperspirancie pierwszy raz usłyszałam właśnie przez ShinyBox. Nie oglądam telewizji i jakoś nigdy nie rzucił mi się w oczy. Sama bym go pewnie nie wypróbowała ze względu na cenę (ok. 25zł). Tutaj działanie produktu oceniam znacznie lepiej, ponieważ naprawdę działa i chroni przed poceniem. Producent poleca stosować go na noc, jednak ja nie lubię się 'zapychać' pod pachami przed snem i stosuję go rano. Trzeba zaczekać aż produkt się wchłonie, ponieważ w innym wypadku jest trochę lepki i może brudzić ubrania. W upałach, które obecnie nam towarzyszą sprawdza się bardzo dobrze. Może nie chroni w 100% (nie wiem, czy spotkałam się z takim produktem, żeby w ogóle się nie pocić), ale jest z tym naprawdę dobrze i to przez długi czas. Kosmetyk (moja fioletowa wersja) ma bardzo intensywny zapach, który czuję spod pach w sumie cały dzień. Nie do końca mi się podoba, bo jest dla mnie trochę za mocny i lekko duszący, ale na pewno działa na korzyść, ponieważ nie śmierdzimy ;P Wydajność jest lepsza niż w wersji Aloe Vera, ale widzę, że produktu w środku i tak szybko ubywa, więc też nie jest to inwestycja na kilka miesięcy (u mnie antyperspiranty w kulce Nivea starczają na jakieś 4 miesiące).
Cena: ok. 25zł Pojemność: 45ml Dostępność: drogerie (podobno nie wszystkie, słabsza dostępność)
Czy Rexona to taka niezawodna ochrona? Moją opinię już znacie. A teraz ja chcę poznać Waszą :)
No comments:
Post a Comment